Na pierwszy rzut oka pieniądze to tylko zapis w systemie, więc każdy przelew powinien kosztować podobnie. Różnica zaczyna się, gdy transakcja przekracza granicę. Wtedy do gry wchodzą inne systemy rozliczeniowe, więcej uczestników, dodatkowe kontrole i waluty. W przelewie krajowym pieniądz krąży po „autostradzie” znanej wszystkim bankom i regulatorom, zwykle w jednej walucie i w ramach jednego schematu płatniczego. W zagranicznym — szczególnie poza strefą euro — czasem trzeba przejechać przez kilka „węzłów”, które naliczają własne opłaty i działają w różnych strefach czasowych. Dochodzi koszt wymiany waluty i ryzyka, które ktoś musi pokryć: kursowego, rozliczeniowego, sankcyjnego. To dlatego identyczna kwota wysłana do sąsiedniego kraju potrafi kosztować więcej niż do innego banku w Polsce.
Zrozumienie, jak działa łańcuch płatności, pomaga świadomie wybierać ścieżkę (SEPA, SWIFT), wariant kosztowy (SHA/OUR), a nawet porę wysyłki. Poniżej rozkładamy te elementy na czynniki pierwsze i pokazujemy, co realnie składa się na różnicę cenową oraz jak ograniczyć jej wpływ na Twój budżet — niezależnie od tego, czy wysyłasz prywatny przelew, czy rozliczasz faktury z kontrahentami.
Jak działa łańcuch banków pośredniczących?
W przelewie krajowym zwykle wystarczą dwa banki: nadawcy i odbiorcy. W przelewie zagranicznym, zwłaszcza w sieci SWIFT, często pojawia się bank korespondent dla waluty oraz dodatkowy pośrednik, jeśli banki nie mają bezpośredniej relacji. Każdy taki „węzeł” może doliczyć niewielką opłatę i dodać kilka godzin na weryfikację danych płatności. W efektach końcowych to kilka złotych lub kilkanaście euro różnicy oraz dłuższy czas dotarcia środków, który podnosi koszt operacyjny całego procesu.
Dlaczego waluta i kurs wymiany podbijają cenę?
Przy płatności w innej walucie niż rachunek nadawcy albo odbiorcy wchodzi w grę przewalutowanie. Spread między kursem kupna a sprzedaży to ukryty koszt, który bywa wyższy niż sama opłata za przelew. Dodatkowo niektóre instytucje stosują kursy z „buforem” na wahania rynkowe — im bardziej egzotyczna waluta i mniej uczęszczany korytarz, tym z reguły większy spread. Gdy obie strony prowadzą rachunki w walucie faktury i rozliczają się bez pośredniego przewalutowania, łączny koszt zazwyczaj spada.
Dodatkowo znaczenie ma moment i miejsce wymiany. Kurs „weekendowy” bywa droższy ze względu na niższą płynność, a wymiana dokonywana po stronie banku odbiorcy może uruchomić drugie, nieplanowane przewalutowanie. Unikaj też DCC (dynamic currency conversion) przy płatnościach kartą i przelewach kartowych – wybieraj walutę lokalną, a wymianę realizuj tam, gdzie masz najmniejszy spread i transparentny kurs bazowy (zbliżony do mid-market). W korytarzach z rzadkimi walutami marża rośnie, bo pośrednicy kompensują ryzyko i koszty zabezpieczeń; nawet niewielka różnica w spreadzie przy dużych kwotach zamienia się w realne setki złotych.
Skąd biorą się opłaty sieciowe i różne warianty kosztowe?
Co realnie składa się na koszt przelewu międzynarodowego:
- utrzymanie i licencje sieci (np. opłaty uczestnictwa, komunikaty SWIFT/ISO 20022),
- automatyczne i ręczne kontrole AML/sankcyjne oraz koszty compliance,
- „lifting fees” banków korespondentów w łańcuchu (każdy węzeł pobiera swój mikro-koszt),
- spread walutowy, gdy po drodze dochodzi do przewalutowania,
- dopłata za priorytet/szybszą ścieżkę (expedite, gpi/priority, tryb ekspresowy),
- opłaty za naprawy/śledzenie płatności (investigation, repair, recall),
- cenniki banku odbiorcy za przyjęcie środków w danej walucie,
- model rozliczenia kosztów: SHA (dzielone), OUR (po stronie nadawcy), BEN (po stronie odbiorcy).
W praktyce koszt końcowy jest sumą „cegiełek” rozłożonych między uczestnikami i zależy od wybranego wariantu (SHA/OUR/BEN) oraz trasy płatności. Jeśli zależy Ci na niezmienionej kwocie u odbiorcy, OUR agreguje większość opłat po Twojej stronie i ogranicza niespodzianki po drodze. Gdy priorytetem jest cena, a odbiorca akceptuje standardowe potrącenia, SHA bywa tańsze — szczególnie w SEPA, gdzie nie ma korespondentów i opłaty są zryczałtowane.
Jak regulacje, screening i compliance wpływają na cenę?
Przelewy transgraniczne przechodzą dodatkowe kontrole: sankcje, AML, KYC, listy obserwacyjne, zgodność tytułów płatności. Choć większość transakcji przechodzi automatycznie, systemy muszą utrzymywać procedury, personel i narzędzia analityczne. To koszty stałe, które są wliczane w cenniki. Jeżeli którekolwiek pole danych (np. adres odbiorcy, opis płatności) budzi wątpliwości, transakcja trafia do weryfikacji ręcznej, co wydłuża czas i pośrednio zwiększa koszty operacyjne.
Czy czas i strefy czasowe też kosztują?
Tak — im dłużej pieniądze „idą”, tym większy koszt płynności i ryzyko kursowe. Godziny graniczne (cut-off) różnią się między bankami i krajami. Jeżeli wyślesz przelew po lokalnym cut-off, rozrachunek przesunie się o dzień roboczy. W przelewach krajowych, zwłaszcza natychmiastowych, pieniądze docierają w minutach; w zagranicznych czas bywa liczony w dniach, a opłata ekspresowa jest dopłatą do szybszej ścieżki rozliczenia.
Jak ograniczyć koszty w praktyce?
Największy wpływ masz na liczbę pośredników, moment zakupu waluty i wybór schematu płatności. Dobrą strategią jest wysyłka w walucie faktury, unikanie dynamic currency conversion oraz korzystanie z SEPA tam, gdzie to możliwe. Pomaga również „jedno okno” do zasilenia konta, wymiany waluty i wysyłki — mniejsza liczba kroków to zwykle mniej opłat i mniej ryzyka błędu. W praktyce wygodę daje panel, w którym kupisz walutę po niskim spreadzie i nadasz przelew SEPA lub SWIFT; przykładowo https://globaltransfer.pl pozwala przejść cały proces w kilku krokach, z przewidywalnym kosztem i czasem dostarczenia.
Co zrobić, gdy liczy się dokładna kwota po stronie odbiorcy?
Jeżeli kontrahent musi otrzymać kwotę „co do centa” (czesne, depozyt, faktura), wybierz wariant OUR, który przerzuca wszystkie opłaty na nadawcę. Alternatywnie możesz podnieść wysyłaną kwotę o przewidywane potrącenia pośredników, ale to rozwiązanie mniej przewidywalne. Pomaga też wcześniejsze uzgodnienie z odbiorcą waluty i banku przyjmującego — rachunek prowadzony w walucie przelewu zmniejsza ryzyko dodatkowego przewalutowania po stronie przyjmującej.
Poza wyborem OUR zadbaj o „higienę danych”, bo to ona często decyduje o potrąceniach i opóźnieniach. Upewnij się, że rachunek odbiorcy jest prowadzony w walucie przelewu oraz że podajesz właściwe identyfikatory (IBAN/BBAN, BIC/SWIFT, przy USD – routing/ABA, przy lokalnych sieciach – sort code itp.). W tytule stosuj opis uzgodniony z odbiorcą (np. numer faktury), a w miarę możliwości korzystaj ze strukturyzowanych danych (ISO 20022), co zmniejsza ryzyko ręcznych interwencji i dodatkowych opłat w banku przyjmującym. Gdy bank oferuje pre-walidację konta i nazwy odbiorcy, włącz ją przed wysyłką – odsiejesz błędy, które kończą się potrąceniem lub zwrotem.
Dla pełnej przewidywalności połącz kilka praktyk naraz: poproś odbiorcę o pisemne potwierdzenie „no lifting fees” po jego stronie (jeśli to możliwe), wybierz trasę z minimalną liczbą korespondentów i śledź przelew po UETR (SWIFT gpi), aby szybko reagować na „utknięcia”. Przy kontraktach rozliczanych „co do centa” ustal klauzulę gross-up – jeśli mimo OUR pojawią się potrącenia, nadawca automatycznie dopłaca różnicę. W praktyce warto też wysłać płatność testową (mała kwota) na weryfikację ścieżki i opłat przed przelewem właściwym; to tania polisa na spokój i integralność kwoty.
Kiedy „taniej” nie znaczy „lepiej”?
Czasem niewielka dopłata do trybu szybszego lub do OUR minimalizuje ryzyko kar umownych, opóźnień dostawy lub zablokowanych zamówień. Jeśli masz wąskie okna logistyczne albo wysyłasz płatność w rzadkiej walucie, priorytetem jest przewidywalność i integralność kwoty, nie tylko minimalna prowizja. Koszt błędu bywa wyższy niż różnica w opłacie.
Źródła
- „International Payments, Correspondent Banking and Costs”, 2022, Robert Chen
- „SEPA vs. SWIFT: Network Design and Pricing”, 2021, Elisa Romano
- „FX Spreads and Cross-Border Transfer Frictions”, 2020, Martin Ortega

Prof. Robert Matryca
Profesor zarządzania i marketingu